czwartek, 18 października 2012

Z Anglią na remis.

Mecz Polaków z Anglikami, który początkowo miał być rozegrany we wtorek(16.10) o 21:00, z powodu złego stanu murawy(spowodowany silnymi opadami deszczu) został przeniesiony na środę. Decyzję podjął delegat techniczny FIFA Słoweniec Danijel Jost. Kibice byli załamani. Niektórzy z nich jechali przez całą Polske spędzając kilka godzin w podróży, by dopingować naszą kadre w tym  prestiżowym meczu. Kibice angielscy też nie pozostali dłużni i tłumnie zjawili się w Warszawie za swoją reprezentacją. Ale niestety ich wysiłek poszedł na marne. Zmarnowany czas i pieniądze,a wszytko przez złą organizacje spotkania. Zdarzało się nawet, że sfrustrowani i zniecierpliwieni kibice wbiegali na boisko, co skutkowało spektakularnymi pościgami służb porządkowych.Takim akcentem zakończył się "mecz" na Stadionie Narodowym we wtorek.




W środę pogoda była już zdecydowanie lepsza, jednak kilka godzin przed spotkaniem zdecydowano o zamknięciu dachu stadionu. Nastroje kibiców trochę się poprawiły. Warszawska arena wypełniła się niemal do pełna z wyjątkiem sektora kibiców gość, w którym brakowało kilku tysięcy anglików, wracających do domu już we wtorek. Mecz rozpoczął się o godzinie 17. Już od początku było widać skupienie w grze obu zespołów, chociaż przez pierwsze 30 min. to Polacy mieli minimalną przewagę i dogodniejsze sytuacje od Anglików. Najpierw w 9 min.okazje miał Kamil Grosicki, który znalazł się kilka metrów przed bramką,ale niecelnie uderzył w piłkę. W jeszcze lepszej był Robert Lewandowski w 28 min., który wbiegł z prawej strony pola karnego, ale niecelnie uderzył na dalszy słupek bramki bronionej przez Harta. Nasi rywale długo  nie pokazywali pełni swoich możliwości, aż do 31 min., gdy po precyzyjnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Stevena Gerrarda, bramkę główką strzelił napastnik Manchasteru United Wayne Rooney. Było 1:0 dla gości. Kilka minut później na strzał zdecydował się Tom Cleverley, piłka mineła minimalnie słupek. Tuż przed końcem pierwszej połowy okazje miał ponownie Kamil Grosicki, ale oddał niecelny strzał zewnętrzną częścią buta. Druga połowa rozpoczeła się od kiksu środkowych obrońców angielskich, ale nasi piłkarze nie potrafili tego wykorzystać. Chwile później strzałem z dystansu popisał się Ludovic Obraniak, ale piłkę na rzut rożny wybił Joe Hart. Z minuty na minute przewaga gospodarzy rosła. Anglicy zaczeli coraz bardziej cofać się do obrony, a zagrożenie stanowili głównie ze stałych fragmentów gry. Ale i my w tym aspekcie gry nie jesteśmy gorsi, bowiem w 70 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ludovica Obraniaka, piłke do bramki wpakował Kamil Glik, nie dając żadnych szans bramkarzowi drużyny przeciwej. Do końca meczu obie drużyny skupiły się już na obronie. Spotkanie kończy się remisem 1:1. Wynik nie jest najgorszy, ale czuć pewien niedosyt. Polacy mimo braku kapitana Jakuba Błaszczykowskiego, pokazali nam na prawde dobrą grę, nie przestraszyli się rangi przeciwnika  i spokojnie stać ich było na zwycięstwo. Na stadionie mecz obejrzało 47 300 widzów,a przed telewizorami 7 mln!! Co ciekawe 17 października 1973r. na Wembley również został rozegrany mecz el. Mistrzostw Świata pomiędzy Anglią i Polską. Tamto spotkanie też zakończyło się wynikiem 1:1, więc jak widać historia lubi się powtarzać.









1 komentarz: